01:47

Rowerem z Wrocławia nad jezioro w Wałach

W tym roku, wiadomo, nici z dalekich podróży. Zaczęłam więc kombinować jakby tu jednak gdzieś się wybrać, tak by było maksymalnie bezpiecznie. Lepiej teraz chuchać na zimne niż dać nachuchać na siebie :) Nie mamy auta i nie chciałam korzystać ze zbiorowej komunikacji, więc ostał się rower i taki plan: Start z Wrocławia oczywiście. Trzy dni nad jeziorem w Wałach. 32 kilometry w jedną stronę z przystankiem po środku nad drugim jeziorem :) Cała trasa biegnie wałami, ścieżkami rowerowymi lub (tylko chwilę) rzadko uczęszczaną ulicą. Mapka na końcu.


Jezioro w Wałach nie jest miejscem wyjątkowym ale jest fortunnie położone, dzięki czemu dojazd z Wrocławia rowerem jest czystą przyjemnością. W sumie to nie znalazłam go szukając jezior, a miejsc noclegowych w okolicach ścieżek rowerowych i wałów. Udało mi się, jak sama nazwa jeziora wskazuję :) . I jest idealnie oddalone by dojechać w jeden dzień. W razie załamania pogody można wrócić pociągiem z oddalonego o 3 km Brzegu Dolnego. 


Jezioro jest malutkie, niepopularne i super! Gwarantuje nam to trochę dystansu społecznego. Z jednej strony jest płatna plaża z ratownikiem, toaletami, strefą grillową i wypożyczalnią łódek/kajaków/rowerów wodnych (wstęp darmowy jeśli śpicie w ośrodku). 


Z drugiej strony jeziora jest fotogeniczna plaża z klifem. Gdzie można poleżeć pod parasolem z drzew.


Woda jest czyściutka, a dno jest przyjemnym ubitym piaseczkiem. Żadnego mułu!



My jesteśmy rannymi ptaszkami i na plaży byliśmy wcześnie rano, co zapewniło nam niespodziewany kontakt z przyrodą. Po drodze wpadliśmy na Pana lisa, a w jeziorze pływał… wąż! Spokojnie, to niejadowity zaskroniec, nie do pomylenia dzięki wyraźnym żółtym plamom za skroniami. Gatunek ten czasem poluje na ryby, na czym najwyraźniej go przyłapaliśmy. Czmychnął od razu jak nas zobaczył. Ale żeby się schować musiał przepłynąć kilka metrów, więc co widzieliśmy to nasze :) Warto rano wstać. 


Jeśli wybierzecie się do Wałów, to macie do wyboru nocleg w Ośrodek Wypoczynkowy Wały lub w namiocie. My bardzo polecamy kwaterę, bo warunki są nie byle jakie, a ceny niskie. Wyremontowane łazienki i zadbana kuchnia. Wygodne łóżka. Strefa grillowa z grillem gazowym. Miejsce na ognisko. Stół do śniadania na zewnątrz z widokiem na konie. W tym, teraz, dwa małe źrebaki! 


Jedynym minusem jest to, że restauracja nad jeziorem otwiera się tylko gdy jest ruch. My przyjechaliśmy przed wakacjami szkolnymi i w środku tygodnia, by zminimalizować ryzyko zakażenia koronawirusem no i pokarało. Nie było gdzie zjeść. Polecam się nastawić, że knajpa będzie zamknięta i zabrać wałówkę by korzystać z kuchni lub grilla. Można też zapewne zamówić jedzenie z dowozem z Brzegu, to tylko 3 km. Lub, tak jak my, przejść się do miasta na obiad. 


Droga jest piękna. Prowadzi ścieżką wśród pól i kończy się na pałacu (obecnie urząd) z zadbanym ogrodem francuskim. Niedaleko jest tania ukraińska pierogarnia lub dalej restauracja "Galeria", gdzie objedliśmy się tak, że nie mieliśmy sił wracać. Trochę do niej daleko (pewnie mądrzej by było jechać rowerem) ale po drodze zwiedziliśmy Brzeg, w tym pałac, wielki park i piękną aleję między wybiegami jakiejś stadniny. 


W drodze powrotnej z Brzegu Dolnego można zrobić zakupy na kolację, bo przy pałacu jest markecik. 


Tutaj możecie zobaczyć całą trasę:  Mapka trasy jest tutaj KLIK!


Na mapce zaznaczyłam naszą trasę. 90 procent to ścieżki rowerowe biegnące po wałach. Wspaniale się nimi jedzie! 

Niestety dwa fragmenty wału mocno zarosły roślinami. Odcinek zaznaczony na czarno ominęliśmy ulicą (bardzo spokojną). Możliwe, że dziś już jest przejezdny jeśli wykosili. 

Ten zaznaczony na żółto przejechaliśmy pomiędzy roślinami, ale jest to wał i jego ostatni kilometr został świeżo odnowiony… Przy pomocy piasku :( nie dało się jechać, więc poprowadziliśmy rowery. Na szczęście po tylu kilometrach na siodełku moment spaceru jest nawet przyjemny. 

 
Na zdjęciu poniżej widać trasę, gdzie dobrze się jedzie (zdecydowana większość) i moment, gdy wały są zarośnięte.


Na mapce zaznaczyłam wam dwie strzałki. To miejsca na doskonałe przystanki na trasie. Niebieska strzałka wskazuje powalone drzewo. Ułożone tak, by stanowić ławkę dla turystów. Czerwona strzałka oznacza jezioro Kopalnia. Można tu odpocząć na leżaku i coś zjeść. Ps. Krótki fragment trasy, przed samym jeziorem Kopalnia jest w remoncie i postawili znak "zakaz wjazdu". My ominęliśmy ten fragment i jechaliśmy nieprzyjemną ulicą, ale polecam olać znak i jechać. Widziałam, że ludzie jeździli tamtędy rowerami jak gdyby nigdy nic.



Polecamy bardzo taką wyprawę jeśli zastanawiacie się, gdzie można się wybrać z Wrocławia, na kilkudniową wycieczkę rowerową. 

Miłej podróży!


Copyright © Podróże z Wrocławia , Blogger